niedziela, 31 grudnia 2017

86. Coś się kończy, a coś zaczyna.

Oj, jak strasznie długo mnie tu nie było. Ciężko było się przekopać przez tony kurzu, żeby w końcu coś napisać. Usprawiedliwienia nie mam żadnego, ale to nie usprawiedliwienie chodzi. Z blogiem było mi nie po drodze, z robótkami również. Kontuzja, która po krótkim czasie się odnowiła, nawał pracy, szybkie tempo życia wcale nie pomogły, ale w końcu powiedziałam dość. Gdzie jest czas na to co kocham? Wszystko było takie nijakie i bez smaku. W końcu wzięłam się w garść, nawet 5 wolnych minut spędzam przy robótce czy książce :) Najczęściej gdzieś w autobusie, czekając na wykład, albo w samochodzie, ale to również ma swoje zalety, ludzie zagadują, opowiadają o swoich pasjach, często nawet sami wyciągają robótkę :) I wiecie co? Jakoś tak mi lepiej, pozytywniej.



Dziś jest data szczególna, coś zostawiamy za sobą, a coś rozpościera się przed nami. Rok temu siedziałam z W. na kanapie oglądając serial i pomalutku zaczęłam miętolić nowy haft, dziś Wam go przedstawiam :)


W. siedzi obok i męczy, żebym czasem nie pominęła go w życzeniach dla Was.
Oboje życzymy Wam przede wszystkim zdrowia, potem zdrowia, a potem jeszcze raz zdrowia, pomyślności, szczęścia, radości z niewielkich rzeczy, aby ten nadchodzący rok przyniósł Wam dużo miłości i wiele wyjątkowych chwil. No i oczywiście standardowo, aby doba była dłuższa ;)


Ciekawa jestem czy ktoś tutaj jeszcze zagląda, czy coś ciekawego się u Was wydarzyło, kto blogowanie opuścił, a kto wprowadził świeżą krew, tyle rzeczy do nadrobienia i odkrycia ;)
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie :)
Wasza Aleks.